Okiem żaka

Giro D'Italia, etap 4.

Etap zapowiadał się na pagórkowaty. Zakładałem, że będzie kontrolowana ucieczka, która zostanie wchłonięta na około 10 do mety. Wygra jakiś sprinter który radzi sobie w górach.
A jednak etap przebiegał zupełnie inaczej.

Profil trasy w uproszczeniu wyglądał tak:
12 kilometrów płaskiego i pierwszy na etapie podjazd: Colla Di Velva (16.5km. pod górę ze średnim nachyleniem 3.5%), potem zjazd. Następnie podjazd La Baracca - Passo Del Bracco (8.4 - kilometrów pod górę, 4.8 - średnie nachylenie)... i znów zjazd. Trzy "hopki" i zjazd. Potem podjazd Passo Del Termine (sama nazwa daje znać o trudności podjazdu: 7.4 kilometrów wspinaczki ze średnim nachyleniem 6.5%. Wow!). Długi zjazd do miejscowości La Spezia i przejazd przez metę.
Ostatnie okrążenie.
Kolarzy czeka jeszcze podjazd Biassa, o maksymalnym nachyleniu dochodzącym do 14%. Średnie nachylenie to 8.8%. Podjazd relatywnie krótki - 3.3 kilometrów. I zjazd. Prosta i finish.

Przebieg etapu wyglądał tak:
Na samym początku urwała się duża ucieczka z Sylwkiem Szmydem - Polakiem z CCCsport.pl | Kolarze.

Na pierwszej premii 3 kategorii wygrywa Zardini (Bardiani - CSF Pro Team)
i zgarnia pulę 7 punktów. Tuż za nim przyjeżdża Pellicotti (Androni Giocattoli - Sidermec) który zdobywa 4 punkty. 20 sekund za nimi dojeżdża Visconti (Movistar Team) i zdobywa 2 punkty. Za Włochem dojeżdża reszta ucieczki.

Następnie peleton zamiast kontrolować co się dzieje z przodu zwalnia. Zamiast 1:20 przewaga na 115 do mety wynosi 3:30.
Niby nic... 
112 do mety, przewaga 4:20!
81 do mety - 10 minut!!! Zaczyna się robić groźnie...

Zaczyna się Passo Del Termine. Pellicotti ma skurcze i "staje w miejscu".
Szybko zostaję dogoniony przez grupę liderów.
Premię górską wygrywa Forrmollo - 7 pkt,
2 miejsce zajmuję Amador - 4 pkt, a trzeci Puccio 2 pkt.

Na czoło osłabionej grupki leaderów wysuwa się Astana, która goni dla Aru. Tym samym odzyskuję stratę do ucieczki (40 km. - ok. 8 min.).
Przemek Niemiec radzi sobie znakomicie i jedzie w tej grupie.

Niestety nie ma tam kolarzy CCC, którzy jadą w peletonie. Jedzie w nim również dotychczasowy leader wyścigu - Matthews. Peleton do ucieczki w której jedzie Sylwester Szmyd i inni, traci około 12 minut.

37 do mety. Przewaga ucieczki nad peletonem - 6:30. 
Sylwek zostaję dogoniony przez grupę którą ciągnie Astana, i szybko przez nią prześcignięty - dzieję się tak z każdym złapanym zawodnikiem, ponieważ różnica prędkości jest zbyt wielka.

Przewaga ucieczki topnieje w oczach. 4 minuty, 3, 2, już 1!
Na atak z ucieczki decyduję się zawodnik Cannondale - Garmin: 
Formolo.
Chwilę potem odjeżdżają jeszcze Visconti z ekipy Movistar i Moinard z BMC.
Ich strata do Formolo to 20 sekund.

Zaczyna się decydujący podjazd: Biassa.
Niestety Przemysław Niemiec odpada z grupki Astany.

Pod koniec górki atak Contadora, Porta i Aru!!!
Uran nie daję rady!
Trójka leaderów szybko dochodzi grupę Kreuzigera, Siutsou i rzesztę.
Zawodnik Tinkoff Saxo ciągnie pod górę.
Na szczycie pierwszy melduję się Formollo - 7pkt. Drugi jest Visconti - 4pkt.
A trzeci Moinard - 2pkt. 
Na zjeździe Visconti i Moinard zostają dogonieni.
Za to Formolo ma 30 sekund przewagi. Uda mu się, czy mu się nie uda?
Zaciskam kciuki. Po odważnej ucieczce należy się zwycięstwo młodemu 23 letniemu zawodnikowi.

Jest wygrał!!!
Liczymy stratę. 1...2...3...4...5... ...20 sprintuje Clark i reszta leaderów.
Clark przekracza linię mety i podnosi ręce w geście zwycięstwa ...ale,ale...przecież wygrał Formolo! - zauważa Visconti. Clark opuszcza ręce... później tłumaczy, że to była radość z różowego trykotu;-)

Leaderem zostaję Clark
Góralem Kochetkow
W klasyfikacji punktowej prowadzi Viviani
Młodzikiem jest Chaves
Najlepszy team to Astana.