Okiem żaka
Etap 8. Urodziny Simona Gerransa.
Zdecydowanie dzień dla górali. Niestety nie zdążyłem na początek transmisji. Pierwsze to co zobaczyłem to był uciekający Krujswic. Za nim jechali Pellicotti i Betancur. Potem była grupka z Przemkiem Niemcem i dziewięcioma innymi zawodnikami. Przewaga nad peletonem waha się w zakresie 9’00” ­ 9’22”. Ważna informacja! Przemysław Niemiec jest wirtualnym liderem. Kilometry miają powoli. W peletonie prowadzi Saxo. Na pomiarze czasu przewaga wynosi 7’52”. Astana zaczyna gonić i na około 18 km przewaga spada do pięciu minut.

Wciąż prowadzi trójka zawodników. 1’30” za nimi jedzie grupka Przemka Niemca. A następnie peleton. Zaczyna się wspinaczka. Z pierwszej grupki atakuję Krujswic. Za nim Betancur i Vandevale. Zanim grupka Niemca zostaje wchłonięta przez peleton, atakuje z niej Reichenbach i Intxausti. Atakuję Aru! Za nim jedzie Landa, Contador, Porte i Uran. Następuję zwolnienie. Atakuję Mikel Landa ­ kolega klubowy Aru. Do grupki leaderów dochodzi osłabiony peleton. Intxausti i Reinchenbach dochodzą Krusjwica. Ile się dzieje! 

Krujswic zostaję za ucieczką! Na prowadzenie w grupce leaderów wychodzi SKY. 3,5 do kreski, atak Intxaustiego! Ależ mocna jazda hiszpana! Landa mija Vandevale i Krujswica. Nieve odpuszcza pracę czas na Siuscou. Landa przechodzi Reichenbacha. Z peletonu atakuje Cunego. Aru atakuję! Za nim jadą oczywiście inni faworyci wyścigu. Przechodzą Cunego. A z przodu prowadzi Intxausti. Szarpnięcie Porte. 350 metrów. Intxausti wie, że wygrał! Co za emocje. 19 sekund za nim Landa. Następnie wjeżdża Reichenbach i grupka z Aru na czele. 

Klasyfikacja na etapie:



















Sprinterem pozostaje Viviani, góralem zostaje Intxausti, młodzikiem nadal jest Aru, a najlepszy team to wciąż Astana.